To co się stało dnia 12 czerwca pamiętnego roku 2011 przejdzie do historii biegów długich. W Grodzisku Wlkp. koło Poznania odbył się V Półmaraton Słowaka. Impreza stojąca na bardzo wysokim poziomie. W tym roku na zawodach zjawili się biegacze z różnych stron świata. Niemcy, Japonia, Ukraina, Wlk. Brytania, Białoruś, Bułgaria to tylko część państw, które posiadały swoją reprezentację na dystansie 21,0975km. W Grodzisku. Moją uwagę zwrócił osobnik z czarnego lądu. Był to zawodnik z mojej ukochanej Kenii.
Do Grodziska wyjechaliśmy gdzieś o godzinie 6 z rana. Ludzie z jakimi pojechałem na trip to chyba najlepsza ekipa z jakąkolwiek biegałem, a biegam nie od dziś więc wiem co mówię;)
Podróż przebiegła spokojnie na szczęście bez żadnych większych problemów. Grodzisk to tylko same formalności. Obiór numerka startowego, przebranie się w strój startowy, obowiązkowa wizyta w WC oraz zakup jakiegoś efektu placebo na całą trasę w postaci żelu energetycznego. Już nie było odwrotu od tego startu. Od tego czasu nastąpiła całkowita izolacja od świata zewnętrznego. Liczyłem się tylko ja i dystans, który miałem za chwilę pokonać. Podczas rozgrzewki czułem się jakoś tak niewyraźnie. Nie wiedziałem co z tego się urodzi.
Wreszcie przyszedł czas na stanięcie w szranki z innymi zawodnikami. Na starcie był tłok. Każdy się przeciskał, ocierał, pełne skupienie.
Podczas czekania na start zauważyłem i usłyszałem, że na starcie stoi mój odwieczny rywal. Biegacz z Kenii. Wtedy wiedziałem jaki mam cel. Celem było dogonić tego nad przeciętnego osobnika.
Odliczanie... 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1..........START i poszliśmy! W tym momencie byłem w stanie jakiegoś upojenia narkotykowego. Biegnę, cały czas myślę że muszę dogonić Kenijczyka.... Biegnę, biegnę...
Gonię, gonię. Pierwszy pomiar czasu pokazał, że tempo jakie posiadam to 4:16 min/km. To było o sześć sekund wolniej od zakładanego tempa. Jeszcze tylko konsultacja z trenerem Jackiem z ITMZM i korekta tempa. Na drugim kilometrze stoper pokazuje 8:22 min. Czyli lepiej. Ale Kenijczyk ucieka. Więc znów korekta... I się zaczęło...
Najpierw powoli
jak żółw ociężale
Ruszyła maszyna
po asfalcie ospale.
Szarpnęły nogi i ciągną z mozołem,
I kręci się, kręci się noga za nogą,
I biegu przyspiesza, i gnam coraz prędzej,
I dudnie, i stukam, łomoce i pędzie.
A dokąd? A dokąd? Za Kenijczykiem!
Po asfalcie, po bruku, po bruku, przez las,
Przez osiedla, przez domki, przez pola, przez start
I spieszę się, spieszę, wyprzedzić chcę go,
po asfalcie ospale.
Szarpnęły nogi i ciągną z mozołem,
I kręci się, kręci się noga za nogą,
I biegu przyspiesza, i gnam coraz prędzej,
I dudnie, i stukam, łomoce i pędzie.
A dokąd? A dokąd? Za Kenijczykiem!
Po asfalcie, po bruku, po bruku, przez las,
Przez osiedla, przez domki, przez pola, przez start
I spieszę się, spieszę, wyprzedzić chcę go,
I gonię i gonię...
I znowu pytanie czemu tak gnam?
A po co, a na co dziś biegnę jak hart?
Pędzę i pędzę i bucham jak smok.
To para gorąca wypływa mi z ucha,
A po co, a na co dziś biegnę jak hart?
Pędzę i pędzę i bucham jak smok.
To para gorąca wypływa mi z ucha,
A nogi ruszają szybciej niż zwykle
I gnają, i pchają, i Rafał się toczy,
Bo celem jest jedno: dogonić dziś Go ...
A po co, a na co dziś biegnę jak hart!?
I gnają, i pchają, i Rafał się toczy,
Bo celem jest jedno: dogonić dziś Go ...
A po co, a na co dziś biegnę jak hart!?
Pogoń zacząłem już na około 3 kilometrze. Na międzyczasie plasowałem się na 106 pozycji. 7 kilometr - 100, 10 kilometr - 86, 14 kilometr - 75 pozycja, 21,0975 - 54 pozycja (nieoficjalnie byłem 55)!!!
Poprawiona pozycja aż o 52 miejsca!! Taktyka była prosta w tamtym czasie. Albo mnie zniosą z trasy albo ja ich rozniosę ;) Cele były ustalane na bieżąco. Dobiegłem do jednej grupki, goniłem następną i następną. Jeszcze parę pozdrowień w trakcie pogoni z biegaczami/ biegaczkami z ITMZM i dalej do przodu, za Kenijczykiem. Coraz bliżej i bliżej...
Ale w tym dniu zabrakło szczęścia. Czas 1:24:53 nie pozwolił mi go dzisiaj dogonić. Może za wolno zacząłem . Następnym razem się uda ;)
Triumfalne zdobycie Grodziska!
Potem najprzyjemniejsza część imprezy - POCZĘSTUNEK :D. Przecież po to przyjechałem :D
Musiałem jeszcze pogratulować przyjacielowi za wspaniały pościg, który zaowocował moim nowym wynikiem w półmaratonie. Po biegu powiedział mi, że miał moment zwątpienia, myślał że już go dogonię.
Jeszcze tylko drzemka przed wyjazdem do Wrocławia.
No i przyszedł czas na świętowanie :D:D!!!!!!
I zdjęcia z najlepszymi ludźmi od biegania!
Gratulacje dla Łukasza, Maćka, Pawła, Jacków, Grześka, sióstr Agnieszki, Oli, Kasi, Piotrka, Sylwii i wielu wielu innym osobą o których tutaj nie napisałem (bo akurat wyleciało mi z głowy) a uczestniczą w programie ITMZM!!
dzięki za gratulacje, ale Ryba prosi o zaprzestanie kpin z jej sportowych wyników. Nie wiedziałam, że mam nowe siostry w postaci Piotrka i Sylwii :)). co do samej formy - proponuję więcej liryki, mniej epiki by uniknąć dramatu literackiego - wiersz iście zacny, ale zdaje się trochę skopiowany od Tuwima :D
OdpowiedzUsuńGratuluje swietny tekst, ma rytm i ciagnie do przodu. Surealizm kenijski, łącznie z kreowaniem postaci biłaego kenijczyka - pełen szaco
OdpowiedzUsuńPiękna relacja! Jak stoisz przy Kenijczyku widać, że w głębi jesteście tak samo czarni. Wiersz ciekawy, jednak widać silne wpływy współczesnych poetów ;)
OdpowiedzUsuń"...w głębi jesteście tak samo czarni."
OdpowiedzUsuńNie obrażaj Rafała.