Dawno jakoś nie pisałem. Dzisiaj mam wolny wieczór więc postanowiłem coś naskrobać. Temat chciałem napisać dlaczego właśnie chciałbym dogonić Kenijczyków.
Pomijając fakt, że Kenijczycy są jednymi z najlepszych biegaczy na świecie Ci zawodnicy mają jeszcze inne walory o których można by dyskutować godzinami.
Blog przedstawia próby bycia tak dobrym jak Kenijczycy. Wychodzi to raz dobrze a raz nie. Co z tego wyjdzie czas pokaże.
Tekst wprowadzajacy
Pewnego dnia Bóg już miał dosyć dominacji czarnoskórych biegaczy na dłuższych dystansach. Postanowił więc stworzyć człowieka, który będzie lepszy od nich. Wtedy urodziłem się ja, Rafał. Podejmuje wyzwanie pokonania Kenijczyków w półmaratonach i maratonach.
czwartek, 30 grudnia 2010
piątek, 3 grudnia 2010
Miłe złego początki
Każdy kij ma dwa końce. A wiadomo, że proca ma trzy. Tak jest i w tym przypadku. Prowadzenie działań wojennych, które miały przyczynić się do osiągnięcia jednego celu doprowadziło do ataku z drugiej flanki. Politechnika Wrocławska zwietrzyła swoją szansę na przełamanie frontu wschodniego. Na czele armii zniszczenia stanął największy kaliber działa jakim jest "Projekt inżynierski". Atak z tak śmiercionośnej broni spowodował całkowite zaniechanie planu "Dążenie do czci i chwały aby stać się nieśmiertelnym".
W związku z brakiem wystarczającej ilości punktów doświadczenia w tej grze musiałem bieganie odstawić na drugi plan. Decyzja była tym łatwiejsza, że pojawiły się jeszcze problemy zdrowotne. Ból pleców oraz biodra doprowadził do zmniejszenie efektywności treningu. Bieganie nie sprawiało przyjemności i satysfakcji jak kiedyś. Taki stan rzeczy przełożył się na spadek morali w sens tego przedsięwzięcia. Jak to mówią, że co za dużo to i świnka nie zje, i ja też nie zjadłem.
Cała ta sytuacja doprowadziła po raz kolejny do pojawienia się myśli rezygnującej z uprawiania sportu.... raz, dwa .... problemy techniczne w transmisji...........................
W związku z brakiem wystarczającej ilości punktów doświadczenia w tej grze musiałem bieganie odstawić na drugi plan. Decyzja była tym łatwiejsza, że pojawiły się jeszcze problemy zdrowotne. Ból pleców oraz biodra doprowadził do zmniejszenie efektywności treningu. Bieganie nie sprawiało przyjemności i satysfakcji jak kiedyś. Taki stan rzeczy przełożył się na spadek morali w sens tego przedsięwzięcia. Jak to mówią, że co za dużo to i świnka nie zje, i ja też nie zjadłem.
Cała ta sytuacja doprowadziła po raz kolejny do pojawienia się myśli rezygnującej z uprawiania sportu.... raz, dwa .... problemy techniczne w transmisji...........................
poniedziałek, 8 listopada 2010
Czas pierwszych podsumowań
Minęły dwa tygodnie od oficjalnego ogłoszenia "Bitwy o 3 godziny". Zatem przyszedł czas na małe podsumowanie i opowiedzenie o tym, jak mi się trenuje.
poniedziałek, 18 października 2010
Lubińskie fatum
Przed wyjazdem do Lubina miałem duże pragnienie pobić swój rekord na 10 km oraz ustanowić go na poziomie 37 - 38 minut. Dałoby mi to przeświadczenie, że złamanie 3. godzin w maratonie jest bliższe, niż mi się wydaje. Taki wynik gwarantowałby mi poprawienie również rekordu na 21,097 km. Potrzebny byłby mi trening o większej intensywności przy niewielkim zwiększeniu kilometrażu.
środa, 13 października 2010
Gromadzenie niezbędnej wiedzy
Mamy postawiony cel. Teraz należy określić plany inwazji na swoje słabości oraz dążyć do jak najlepszego ataku na ostateczną bitwę, która będzie miała miejsce pod koniec 2011 roku. Przebiegnięcie morderczego dystansu 42,195 km w czasie poniżej 3 godzin jest nie lada wyzwaniem. Źle przygotowany organizm może nie wytrzymać trudów morderczych treningów. Aby postanowiony cel został zrealizowany będę potrzebował takich pomocników jak:
czwartek, 23 września 2010
Dawno, dawno temu narodziła się legenda
Wszystko zaczęło się 06.03.1987 roku. Wtedy się urodziłem. Jeszcze wtedy nie wiedziałem po co i na co. Dodatkowe minimalne promieniowanie utrzymujące się jeszcze w powietrzu po wybuchu elektrowni w Czarnobylu dodatkowo wzmocniło moje ciało.
Subskrybuj:
Posty (Atom)