Tekst wprowadzajacy

Pewnego dnia Bóg już miał dosyć dominacji czarnoskórych biegaczy na dłuższych dystansach. Postanowił więc stworzyć człowieka, który będzie lepszy od nich. Wtedy urodziłem się ja, Rafał. Podejmuje wyzwanie pokonania Kenijczyków w półmaratonach i maratonach.


niedziela, 6 maja 2012

Cudowne zmartwychwstanie (druga część cyklu)

Podczas gdy nie mogłem trenować bo czekałem na cudowne uzdrowienie przez nasz ukochany NFZ musiałem znaleźć inne zajęcie aby zarobić na ugali i czaj. Podążałem różną ścieżką kariery, które przynosiły raz więcej raz mniej szylingów kenijskich. 
Nie było łatwo zmienić sektor mojej działalności. Bieganie zajmowało mi większość mojego czasu. Bez biegania świat nie jest taki sam. Jak patrzyłem przez moje zielone oczy, świat był czarno- biały. Wraz z przerwą od biegania wyblakły wszystkie kolory. 

Zgodnie ze starym porzekadłem: "Pieniądze to nie wszystko, a wszystko bez pieniędzy to ****" wziąłem się do roboty!

Czy to praca na roli
rys. 1 Wykopki
w której można się dużo nauczyć co skąd pochodzi ;) Tak a propos teraz już wiem skąd się biorą ziemniaki :) Zawsze myślałem, że znajdują się w piwnicy :) albo, że "mięso" nie pochodzi z półek sklepowych ;) Taczki z ziemniakami pociągałem, kilo mięsa przerzuciłem i postanowiłem zmienić otoczenie.

Kolejną pracą była praca w stoczni w Norwegii. Budowałem statki podwodne i różne elementy uzbrojenia.
rys. 2 Ślusarz
Dorabiałem klucze i inne elementy metalowe. Niestety język w Norwegii nie był miodem dla moich uszu. Jestem też ciepłolubny więc pogoda nie zachęcała mnie do zagrzania tam miejsca na dłużej.

Więc postanowiłem spróbować swoich sił w wojsku. Misja w Afganistanie kręciła mnie ze względu na panujące ciepło. Z moją posturą nadawałem się do czołgów. Tylko małym problemem było to, że nie potrzebowali mnie ;( No co za bezczelność :) MNIE!? Pewnie przez to, że jestem czarny :) albo czarno-biały.

rys. 3 Misja Afganistan
Jestem ciekawy dlaczego się na mnie dziwnie patrzyli jak mówiłem, że urodziłem się w Kenii i jestem Białym Kenijczykiem... Może to był powód....

W późniejszym czasie zająłem się keeperstwem oraz wytwarzaniem wina. Produkcja wuna dobrze mi szła. Wszyscy zachwalali moje wyroby. Jednak nie szło mi keeperstwo. Zamiast degustować wina ja zachwycałem się ich smakiem inaczej niż powinienem.
rys. 5 Keeper
W większości przypadków kończyło się to bólem głowy na drugi dzień. Z tego powodu musiałem zrezygnować z tego fachu dla dobra swojego zdrowia:) 

Jednak najbardziej podobała mi się rola bycia wodzem. Niczego mi nie brakowało. 
rys. 6 Napoleon
Sława, pieniądze... wojny, grabieże... Ale ile można żyć takim dostanym życiem. Brakowało mi ciągle ... adrenaliny biegania. 

To co zarobiłem przeznaczałem na intensywną rehabilitację i odkładałem na startowe w zawodach. 

Od około marca zacząłem regularne treningi. Najpierw próbowałem zrobić jakieś wprowadzenie. Aby z czasem przejść do właściwych treningów. Ale to już bajka na inny wieczór... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz