Tekst wprowadzajacy

Pewnego dnia Bóg już miał dosyć dominacji czarnoskórych biegaczy na dłuższych dystansach. Postanowił więc stworzyć człowieka, który będzie lepszy od nich. Wtedy urodziłem się ja, Rafał. Podejmuje wyzwanie pokonania Kenijczyków w półmaratonach i maratonach.


sobota, 29 października 2011

Wnioski z maratonu

Maraton Wrocław był dla mnie celem, tak jak dla amerykanów zdobycie Al- Faludży (Al- Faludża) w Iraku. Wszystko przemyślane, taktyka rozpisana do ostatnich kilometrów. Nawet metrów. Plan natarcia był ale do jego realizacji nie uwzględniłem kilku czynników zewnętrznych, na które ja nie miałem wpływu.

Dlatego wyciągnięcie mądrych wniosków z tej bitwy jest najcenniejszą wiedzą jaką można zdobyć. Niestety albo stety jestem człowiekiem, który musi wszystko przetestować. I okazało się, że wyważyłem otwarte drzwi. Jest dużo poradników typu "Jak przebiec maraton", które nie jeden raz czytałem ale jednak próbowałem obrać swój plan. Chciałem tym samym oszukać system. Ale ciężko jest to zrobić :)

Moim zdaniem do przygotowań mogę tylko sobie zarzucić jedno. Tylko, to że raz w tygodniu nie robiłem przy najmniej wybiegań około 30km. Jednak nie można powiedzieć, że wybiegania 27km nie przyniosły skutku i czy jak bym zwiększył dystans o 3 km było by lepiej. Tutaj jest pole do przemyśleń i rozważań z trenerami :)
W ciągu przygotowań, były biegi interwałowe, progowe, mieszane - wszystko czego dusza biegacza pragnie do rozwoju wewnętrznego i zewnętrznego. Sprawdziany, bieganie w grupie, pościgi treningowe... po prostu git.

Po przebiegnięciu półmaratonu w czasie 1:24:58 tabele Danielsa i inne wyznaczniki podpowiadały mi, że mogę spróbować atakować czas w granicach 3h

Jednak największe przemyślenia można mieć do samego biegu a nie do przygotowań.

We wszystkich poradnikach jest napisane:
  1. "Jeżeli jest bardzo ciepło zredukuj swoje tempo o kilka sekund"
    • BYŁO: Ja biegłem tak jak by pogoda się nie liczyła.
      PRZYSZŁA ZMIANA: Założyć czapkę, nasmarować się kremem z dużym filtrem, założyć butlę z wodą na plecy i zraszacz nakierować na twarz.
      Poważnie: Ambicje zostawić na inny bieg i poprawić wynik o jeszcze 5 minut.
  2. "Nawadniać się na każdym punkcie"
    • BYŁO: Jednym słowem to się nawadniałem. Ale ... piłem tylko wodę. Magiczny niebieski napój firmy ... (każdy wie o który chodzi) po prostu jest niedobry i nie "wchodził". Sama woda nie uzupełniła mi wszystkiego co potrzeba. TEMPERATURA + BRAK SOLI = stan agonii, który z kilometra na kilometr zbliżał mnie do śmierci klinicznej.
      PRZYSZŁA ZMIANA: Wypożyczyć ze szpitala statyw infuzyjny oraz zaopatrzyć się w zbiorniki z solami oraz glukozą i podczas biegu wykonywać tzw. kroplówkę.
      Poważnie: Jeżeli izotonika nie chce pić, zaopatrzyć się w żele energetyczne i przed każdym punktem zażyć specyfik. Tutaj może pojawić się efekt skurczów żołądka co może doprowadzić do ... wizyty w krzakach ;)
  3. "Do połowy biec wolniej,  potem ewentualnie przyśpieszyć"
    • BYŁO: Do połowy biegłem, potem ślimaczyłem się.
      PRZYSZŁA ZMIANA: Do połowy biec, potem zobaczyć co się stanie 
      Poważnie:  Przeanalizować dokładnie plan treningowy. Uwzględnić pogodę. Spróbować biec jeszcze wolniej niż po przeanalizowaniu planu treningowego
To tylko niektóre z wyciągniętych wniosków. Pierwsza bitwa o Al- Faludżę skończyła się częściowym niepowodzeniem. Na szczęście obyło się bez ofiar. Teraz jest czas na dokładne przemyślenie strategii na następny sezon startowy.

Jeśli można było by podsumować ten maratoński występ to przychodzą mi tylko słowa Freddiego Mercury'ego z piosenki "We are the champions":
"... And bad mistakes
I've made a few
I've had my share of sand
Kicked in my face
But I've come through
And I need to go on and on and on and on..."




Miejmy nadzieję, że II bitwa o Al- Faludżę tym razem skończy się pomyślnie i zdobędziemy upragniony cel i przy okazji staniemy się sławni ;) i ktoś przeczyta o tym na Wikipedii.

Na koniec cała piosenka:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz